poniedziałek, 23 lipca 2018

Miyavi day2 world tour 2018 - Warsaw 26.04.2018


*****
26 kwietnia w warszawskim Klubie Proxima odbył się koncert niesamowitego artysty - Miyaviego.

Szczerze przyznam, że nie znałam go zbytnio. Wszystko zaczęło się od mojej koleżanki Izy. Biorąc pod uwagę, że ona była ze mną na koncercie B.A.P w tamtym roku, ja postanowiłam się jej odwdzięczyć i spontanicznie oznajmiłam, że pojadę z nią na ten koncert.

*****

Ja z Izą
Znałam naprawdę kilka piosenek. O samy artyście wiedziałam mniej niż przeciętny Japończyk (tak mi się przynajmniej wydaje). To jednak mały pikuś do tego co się zdarzyło na tym koncercie. Otóż przed całymi emocjami, krzykami przy scenie fanek i jego zalotnych minek, wysiadł spokojnie z busa podszedł do nas, grupy dziewczyn, które czekały tylko na niego i podał każdej z nas rękę i się przywitał. Gdy wszedł do klubu, ja nie miałam zielonego pojęcia co ja robię na tym koncercie. Iza była tak rozemocjonowana, że myślałam, że zaraz mi zemdleje, ale nawet nieźle się trzymała. Jak zwykle po jakieś godzinie do mnie doszło co się stało. Cóż to były za emocje. Jak to teraz pisze to wciąż mi się ręce trzęsą, a minęły już prawie 3 miesiące.

Oczywiście mogłabym wam jeszcze wiele pisać o tym artyście, ale myślę, że najlepiej się wypowie jego wielka fanka. Oto co zdołałam od niej wyciągnąć po koncercie.  



***
Odkąd poznałam Miyaviego uwielbiałam jego muzykę i szanowałam go jako artystę, oczywiście uważałam go też za bardzo przystojnego. Ten koncert zmienił wszystko. Zdecydowanie potwierdził, że nie tylko jest genialnym artystą, ale także cudownym, życzliwym i bardzo inteligentnym człowiekiem, ale jak już wspomniałam, w jakimś stopniu zdawałam sobie z tego sprawę.

***
Natomiast przebieg koncertu... to było jak grom z jasnego nieba. Uczucia była milion razy bardziej intensywne, tego nie da się porównać z niczym innym. Cały koncert był nieziemski, mimo paru niedogodności ze strony współuczestniczek. Energia i charyzma Miyaviego były niesamowite. 
Ten mężczyzna jest tak bardzo seksowny na scenie... czułam się jakby z każdym jego uśmiechem, mrugnięciem, pociągnięciem strun gitary zniewalał mnie, strzelał mi prosto w serce. 

***

Umierałam po troszeczku z każdą kolejną piosenką. Te ruchy i gesty przyprawiały o szybsze bicie serca, a spojrzenia były niezwykle zmysłowe, niemal nieprzyzwoite. To było jak sen, z którego nie chciałam się obudzić. Serce mi krwawi... chciałabym patrzeć jak gra tak na gitarze do końca życia... zakochałam się bezpowrotnie...

Zaraz po koncercie




Jeśli go nie znacie gorąco polecam zapoznanie się z jego twórczością, a także wywiadami z Miyavim. I jeśli kiedykolwiek będziecie mieli okazję brać udział w jego koncercie, nie wahajcie się ani chwili. Czegoś takiego nigdy nie przeżyliście. Gwarantuje. 
Iza

Cóż mogłabym więcej dodać. Ten Japończyk po prostu zawładną sercami wszystkich dziewcząt na koncercie, nawet mnie. Koncert był niesamowity i nie zapomnę go do końca życia.
milen_miko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz